Cmentarz statków w Bangladeszu jest obszarem zamkniętym dla podróżnych

Spisu treści:

Cmentarz statków w Bangladeszu jest obszarem zamkniętym dla podróżnych
Cmentarz statków w Bangladeszu jest obszarem zamkniętym dla podróżnych
Anonim

Ten młody stan jest uważany za jeden z najbardziej międzynarodowych na świecie. Egzotyczny kraj, którego nazwę tłumaczy się jako „kraina Bengalczyków”, nie cieszy się dużą popularnością wśród turystów. Nie ma tu centrów rozrywki i modnych kurortów z luksusowymi plażami.

Podróżnicy zainteresowani oryginalną kulturą i marzący o zapoznaniu się ze starożytnymi zabytkami architektury, z których wiele jest chronionych przez UNESCO, spieszą się tutaj. Jednak są też miejsca zamknięte dla osób z zewnątrz, które wywołują prawdziwy horror wśród Europejczyków.

Dogodne miejsce do złomowania statków

Bangladesz (na mapie można go znaleźć w Azji Południowej, nad Zatoką Bengalską, na wschód od Indii) to bardzo biedny kraj o wysokim poziomie bezrobocia i ubóstwa. To nie przypadek, że pojawiło się tu największe na świecie centrum recyklingu statków, bo w regionie panuje nadmiar tanichsiły roboczej i nie ma wymagań dotyczących ochrony pracy.

Bangladesz na mapie świata
Bangladesz na mapie świata

Dodatkowo szerokie plaże z łagodnym nachyleniem prowadzącym do Oceanu Indyjskiego przyczyniają się do obranej metody demontażu statków. A przypływy tylko ułatwiają „wyrzucanie” metalowych części na brzeg.

Prawdziwa gałąź piekła

Cmentarz Okrętowy w Bangladeszu (współrzędne: 22°20.304'N, 91°49.9008'E) znajduje się w Chittagong, drugim co do wielkości mieście w stanie. W ciągu zaledwie kilku lat wybrzeże pozyskało liczne tereny do cięcia statków. Na wąskich pasach lądu statki są niszczone w ciągu zaledwie kilku miesięcy, z których nic nie pozostaje.

To przerażające miejsce, w którym co miesiąc zdarzają się tragedie. Lokalni mieszkańcy pracują bez dni wolnych, wakacji, ubezpieczenia medycznego, plucia na środki bezpieczeństwa. I robią to prawie za darmo. Robotnicy giną w wybuchach, płoną żywcem w ogniu, duszą się nagromadzonymi gazami. I nikt nie prowadzi oficjalnych statystyk śmiertelności.

Praca w nieznośnych warunkach

Cała analiza statków kończących swoje życie w Azji Południowej odbywa się w najbardziej prymitywny sposób: podczas przypływu ofiara skazana na „śmierć” jest rzucana na pas cmentarza statków w Bangladeszu, ciasno rozrastając się piasek. Następnie rozpoczyna się utylizacja: pracownicy wspinają się na pokład statków i usuwają cały sprzęt, a pozostałe płyny techniczne spuszczane są ze zbiorników paliwowych. Miejscowi mieszkańcy, uzbrojeni w autogeniczne, cięte blachy stalowe statków. Ręcznie demontują kadłuby statków za pomocąmłoty kowalskie i lampy lutownicze. Części metalowe są przetapiane, a usunięty sprzęt jest porządkowany i ponownie używany.

Nieznośne warunki pracy
Nieznośne warunki pracy

Złomownia zatrudnia ponad 35 000 osób, a 20% z nich to dzieci poniżej 14 roku życia wykonujące wyczerpującą pracę fizyczną. To oni są najniżej opłacanymi pracownikami, otrzymując tylko dolara dziennie.

Dzień pracy zaczyna się o siódmej rano i kończy bliżej północy. Pracodawcy ignorują zasadę zakazującą nocnych prac recyklingowych.

Branża, która przynosi swoim właścicielom wspaniałe zyski

Właściciele statków pozbywają się statków, które pracowały przez ponad 30 lat, czerpiąc z tego zyski. Ogromne fortuny robią też właściciele firm zajmujących się analizą wycofanych z eksploatacji statków, ponieważ cmentarzysko okrętowe w Chittagong uważane jest za największego dostawcę stali w kraju. Uczynili niszczenie masowców, liniowców i tankowców odrębnym biznesem.

Codziennie rosnące „miasto”

Mieszkańcy, którzy nie mogą znaleźć innej pracy i wyrwać ją z beznadziejnej biedy, osiedlają się w szałasach w pobliżu cmentarzyska statków w Bangladeszu. Ich mieszkania rozciągają się na dziesięć kilometrów w głąb lądu, a obszar swego rodzaju „miasta” to już około 120 km2. W osiedlach mieszkają również kalecy, którzy zostali ranni w wypadkach.

Dla tych ludzi każdy dzień może być ostatnim, ale nieszczęśnicy nie mają alternatywy.

Jeden z najbardziejzamknięte miejsca dla turystów

Podróżni nie są tu lubiani, a przeciętnemu człowiekowi rzadko udaje się odwiedzić cmentarzysko statków w Bangladeszu. Poszukiwacze mocnych wrażeń powinni być bardzo ostrożni: nieznajomi zdecydowanie nie są tu mile widziani. A bez eskorty właścicieli stoczni wejście do środka jest prawie niemożliwe. A jeśli ktoś zobaczy aparat w rękach nieznajomego, nie da się uniknąć kłopotów, bo prawda o zamkniętej strefie negatywnie wpływa na wizerunek kraju i jego władz.

Dzieci i dorośli zaangażowani w niszczenie statków
Dzieci i dorośli zaangażowani w niszczenie statków

Biznes, który zagraża światu katastrofą spowodowaną przez człowieka

Zdrowie lokalnych mieszkańców pracujących na cmentarzysku statków w Bangladeszu bez żadnych środków ochrony i codziennie narażających swoje życie jest nieodwracalnie poszkodowane. Długotrwałe narażenie na metale ciężkie prowadzi do raka.

W warunkach, kiedy nikt nie myśli o człowieku i jego zdrowiu, po prostu zapomina o środowisku. Głównym problemem, który niepokoi wszystkich przy zdrowych zmysłach, jest zanieczyszczenie środowiska. Faktem jest, że recykling statków prowadzi do powstawania dużej ilości niebezpiecznych odpadów zawierających azbest, ołów i watę szklaną. Wchodzą do wód przybrzeżnych, zatruwając je i ląd. A podczas przypływów do oceanu wynoszone są ogromne kawałki stali i piasku, nasycone toksycznymi odpadami.

Demontaż statku
Demontaż statku

Chociaż przepisy wymagają, aby wszystkie niebezpieczne substancje były sortowane na miejscu, a następnie odpowiednio usuwane. Ale właściciele firm zajmujących się recyklingiem statkówuważali, że Ocean Indyjski jest najlepszym miejscem do ich zniszczenia. Obecnie zarówno wody przybrzeżne, jak i plaże, które pochłonęły olej silnikowy i paliwo, są prawdziwą strefą katastrofy ekologicznej.

Zalecana: