Miasto Delfy w Grecji jest obecnie centrum turystycznym, ale dwa tysiące lat temu przyjeżdżali tu nie turyści, ale liczni pielgrzymi. Wysiedli ze statków i wspięli się na góry, gdzie wśród świętego gaju oliwnego znajdowało się sanktuarium poświęcone bogu słońca Apollo. Według legendy w tym miejscu syn Zeusa zabił smoka Pythona, który strzegł szczeliny, dając ludziom dar proroctwa. Od tego czasu specjalne kapłanki – nazwane od smoka Pythia – przepowiadały ludziom ich losy i odpowiadały na pytania dotyczące przyszłości. W starożytnej Grecji było wiele takich sanktuariów, ale najbardziej czczona była Świątynia Apolla w Delfach.
Znajduje się u podnóża góry Parnas. Ponieważ miejsce to jest czczone od trzeciego tysiąclecia pne. przed IV wiekiem n.e. istnieje bardzo wiele odniesień do niego i porządku proroctw funkcjonujących w kompleksie wyroczni. Wszyscy kronikarze twierdzą, że świątynia Apollina stała nad szczeliną, z której unosiły się podziemne gazy. Na kapłanki przyjmowano tylko dziewczęta, które miały dar prorokowania. Podczas pełnienia swoich funkcji jako Pytyjczycy dotrzymywali ślubów czystości i dopiero wtedy, opuszczając służbę, wzięli ślub.
Gość przyniósł prezent do świątyni i zadał swoje pytanie, które było zapisane na woskowej tabliczce. Znalezione w ogromnych ilościach i pochodzące z różnych czasów wskazują, że pielgrzymów interesowały te same dylematy: czy małżonek zdradza, czy można liczyć na tę czy inną osobę i czy ta czy inna operacja handlowa przyniesie korzyści. Pytia, po uprzedniej kąpieli, zeszła do adytonu - podziemnej komory pod podstawą świątyni - i usiadła na trójnogu. Wciągnęła opary i wpadła w trans. Jej niespójną mowę zinterpretowała wyrocznia z Delf - specjalny kapłan, odgadujący wróżby bogów w dziwnym mruczeniu kapłanki.
Ale wykopaliska archeologiczne prowadzone w tym miejscu od XIX wieku nie wykazały żadnych pęknięć pod świątynią. Uczeni Adolphe Oppe i Pierre Amandri stwierdzili w swoich artykułach, że Pytia, wróżbiarstwo i wyrocznia delficka to nic innego jak wielkie przekręt trwający kilka stuleci, w wyniku którego kapłani świątyni czerpali korzyści z niewinności pielgrzymów. Natomiast w przypadku świątyni Apollina w Delfach do rzadkiej sytuacji doszło, gdy współczesna nauka nie obaliła, ale potwierdziła mit o cudach, które miały miejsce w sanktuarium.
W latach 80. przeprowadzono badania wulkanologiczne warstw występujących w tym miejscu. Stwierdzono, że uskoki, przez które mogły wznosić się wytwory działania magmowego, biegły ze wschodu i zachodu wprost do miejsca, gdzie siedziała Pytia i gdzie wyrocznia delficka odpowiadała na pytania. Pomieszczenie aditonowe znajdowało się 2-3 metry poniżej poziomu gruntu, jakby zostało zaprojektowane do przechwytywania i przechowywania gazu pochodzącego ze szczeliny. Ale jaka była substancja, która odurzyła kapłankę i wprowadziła ją w trans?
Plutarch wspomina, że "pneuma", którą wdychał Pythia miała słodki zapach. W latach 20. XX wieku chemiczka Isabella Herb odkryła, że 20% roztwór etylenu prowadzi człowieka do utraty przytomności, a słabsza dawka powoduje stan transu. Archeolodzy Higgins w 1996 roku zasugerowali, że głos bogów, którzy głosili Pytię i proklamowali wyrocznię delficką, był inspirowany parą etylenu zmieszaną z dwutlenkiem węgla. Do takiego wniosku skłoniły się badania innej świątyni Apollina w Gieraiolis (Azja Mniejsza), gdzie mieszanina ta wciąż przenika z warstw ziemi na powierzchnię. W Delfach, po kilku większych trzęsieniach ziemi, szczelina się zamknęła i "źródło objawienia" wyschło.